• 0
  • cytuj |

  • Moja koleżanka, kiedy gotuje wodę na kawę to nalewa sobie kilkakrotnie więcej niż potrzebuje by wypełnić jedną szklankę. Uważa, że w razie gdyby potem chciała sobie olać to zużyje mniej prądu ponieważ ciecz jeszcze nie ostygła całkowicie będzie musiała grzać tylko od punktu, w którym jest już gorąca zamiast od temperatury pokojowej/kranowej.

    Natomiast ja uważam, że koszt energetyczny podgrzewania za każdym razem większej ilości wody, niż potrzeba oraz strata cieplna podczas stygnięcia będą większe niż korzyści, na które ona zwraca uwagę.

    Chciałbym poprosić o sposób by bez termometru czy watomierza - na sucho - sprawdzić/obliczyć/dowiedzieć się które z nas ma rację.
    d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
  • 0
  • cytuj |

  • Papier, długopis, podręcznik do termodynamiki, czego więcej trzeba?

    Ale na pierwszy rzut oka, sam koszt energii potrzebnej do ogrzania wody jest proporcjonalny do różnicy temperatur przed i po ogrzaniu i ilości wody, za to już ogrzana woda oddaje do otoczenia energię zwyczajnie stygnąc.
    _________________
    It's not that I'm anti-social... It's that everyone else is an asshole.
    d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
  • 0
  • cytuj |

  • w sumie to chciałem wyprowadzić tutaj wywód, ale stwierdziłem że można to napisać prościej - ty każdą ilość wody grzejesz tylko raz, ona natomiast doprowadza całość do wrzenia i potem znowu grzeje tę wodę PONOWNIE czyli zużywa więcej prądu niż ty
    mowiac inaczej, ty grzejesz 4 szklanki wody od 20->100stopni, ona też, tyle że ona dodatkowo dogrzewa je z 70 czy tam 60stopni ponownie do 100
    d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group. Then, after many years modified again, this time by Piotrek © 2014
Strona wygenerowana w 14,2ms. Zapytań do SQL: 17