-
-
-
Książka warta lektury, ale jest z zupełnie innej kategorii: Doktryna szoku - Naomi Klein.
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
I warto sięgnąć po thrillery medyczne autorstwa Tess Gerritsen
_________________ Im lepiej widać piersi, tym trudniej zapamiętać twarz.
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
dcis napisał/a: | Ja polecam książki Carlosa Ruiza Zafona. To nie jest fantastyka, ale uważam, że warto przeczytać. |
+1
Zarówno "Cień wiatru" jak i "Gra anioła" świetnie się czyta, obie są zbliżone do siebie w podobnym klimacie. Powiązanie kryminału, sensacji trochę fantastyki, rewelacyjnie mi się je czytało, niebawem może zabiorę się za "Marinę".
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
Jeśli nie przeszkadza komuś naukowy żargon i fikcja naukowa, polecam twórczość naszego rodzimego Jacka Dukaja. Co prawda książki wymagają myślenia, ale satysfakcja gwarantowana. W dodatku autor uwielbia zaskakiwać formą, dla przykładu taka "Extensa" stanowi świetne połączenie sagi rodzinnej, fantastyki i fikcji naukowej, że nie wspomnę o takich klasykach jak "Lód" (autor rozwija rozważania Gombrowicza w świecie wzorowanym na kulturze starogreckiej).
AdamB: Oprócz "Diuny" musi być też i "Solaris"!
_________________ Bądź niczym rzeka,
stopniowo drąż koryto,
swojego losu.
Tea lover.
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
Jeśli chodzi o fantastykę, to dwa cykle są obowiązkowe dla każdego fana
1. "Pieśń lodu i ognia" George'a R. R. Martina, która zaczyna się tomem "Gra o tron". Mało tu magii, świat stylizowany jest na średniowiecze, ale cykl jest genialny. Spiski, intrygi, zdrady są tu na porządku dziennym. I nie są one jakieś sztampowe, niewiarygodne czy kiczowate, nic z tych rzeczy! Do tego świetnie zarysowani bohaterowie - Martin ma dobrą rękę do ich tworzenia
2. "Malazańska Księga Poległych" Stevena Eriksona zaczynająca się tomem "Ogrody księżyca". Jest to prawie że przeciwieństwo Martina Magii jest tu ogrom, to ona odgrywa decydujacą rolę we wszystkich wydarzeniach. Erikson stworzył nowy, bardzo rozległy świat, z nowymi rasami, nowym systemem magii (bardzo ciekawym) i religii. Bogowie i ascendenci chodzą często wśród śmiertelników i mieszają. Też tu jest ogrom zwrotów akcji, ogrom bohaterów i w ogóle ogrom wszystkiego
Z polskiej fantastyki to polecam Sapkowskiego z "Wiedźminem" i Brzezińską z "Sagą o zbóju Twardokęsku". Ten pierwszy jest wszystkim znany, więc nie będę się rozpisywać.
Jeśli chodzi o Brzezińską, to pierwszy tom ma tytuł "Plewy na wietrze".
"Saga o zbóju twardokęsku" to czterotomowy cykl poświęcony Krainom Wewnętrznego Morza. Władaja nimi bogowie, którzy chodzą posród śmiertelników. Każdy z nich przelał część swojej mocy w artefakt, które ochraniają ich posiadaczy. Nad te Krainy nadciąga wielka wojna, która wszystko odmieni. Wydaje się kiczowate? Nic bardziej mylnego! Anna Brzezińska łączy to co najlepsze w fantastyce: wszechmocni bogowie (ale czy aby na pewno nieśmiertelni?), magiczne artefakty, magiczne istoty, proroctwa oraz przeznaczenie; w najlepszy mozliwy sposób. Wszystko jest wyważone, zrozumiałe, nie ma żadnych bezsensowych deus ex machina.
Na szczególną uwagę w powieściach Brzezińskiej zasługuje język. Jest on stylizowany na staropolski, choć nadal czyta się go przyjemnie i bez większych trudności. Nadaje to jednak książce niespotykany klimat Na wyróżnienie zasługują także postaci tworzone przez Brzezińską. Każda z nich (nawet dalekoplanowe ) ma swoją historię, przeszłość. Nie są to proste kukiełki wprowadzane na scenę tylko by wykonały swoją rolę.
Świat jest bardzo rozbudowany a fabuła jest wielowątkowa, które w pewnym momencie łączą się lub rozdzielają. Główni bohaterowie są charakterystyczni, naprawdę się od siebie różnią.
Z Brzezińskiej polecam jeszcze "Wody głębokie jak niebo".
Ostatnio na polskiej scenie fantastycznej pojawił się jeszcze świetny Robert Wegner. Jego debiut książkowy - "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ - południe" zasługuje na uznanie. Jest to zbiór opowiadań, wszystkie stoją na dobrym poziomie. Ale znajdują się tez perełki - "Szkarłat na płaszczu" i "Gdybym miała brata".
Z innych autorów polecam jeszcze Guy'a Gavriela Kay'a, a w szczególności dylogię "Sarantyńska mozaika" składającą się z tomów: "Pożeglować do Sarancjum" i "Władca cesarzy". Dylogia "Sarantyńska mozaika" urzekła mnie fabułą, rozbudowanymi postaciami, a przede wszystkim nastrojem.
Przypomniał mi się właśnie największy geniusz fantastyki, nie wiem jak mogłem o nim zapomnieć A mianowicie Neil Stephenson! Polecam wszystkie jego pozycje, ale w szczególności:
- "Cykl barokowy" ("Żywe srebro", "Zamieć", "Ustrój świata"). Jest to cykl historyczny dziejący się w czasach baroku Cykl Barokowy mnie oczarował. Wszystkie wątki, których było sporo, były ciekawe i wciągały. Każdy mógł znaleźć sobie coś miłego. Fabułę można podzielić na trzy główne wątki (które w trzeciej części się zlewają w jedno w sumie) - Daniela, Newtona, Leibniza i innych naturalistów, czyli wątek "naukowy"; Elizy, Karoliny, Ludwika XIV, czyli wątek polityczny oraz Jacka i spółki czyli wątek przygodowy Mnie osobiście w "Żywym srebrze" najbardziej podobał się wątek Elizy - ach, te intrygi W "ustroju świata" na prowadzenie wyszedł Daniel, ale tak po prawdzie to w tej części łączył on w sumie wszystkie trzy wątki
Oprócz tego język Stephensona i nienachalny humor jeszcze bardziej zachęcał do lektury.
- "Peanatema". Jest to powieść science-fiction (jednak to sf jest głównie tylko w drugiej części powieści) o fraa Erasmusie, który jest deklarantem (a dokładniej dziesiętnikiem) w koncencie saunta Edhara. Koncenty/matemy są to odizolowane od świata sekularnego (czyli tego normalnego) skupiska "naukowców". "Naukowców" w cudzysłowie, bo nie do końca to słowo oddaje naturę deklarantów. Mogą oni "wstąpić" do matemu jednorocznego, dziesięcioletniego, stuletniego lub tysiącletniego. Co tyle lat matemy te otwierają swoje bramy i deklaranci podczas dziesięciodniowego apertu mogą wędrować po świecie sekularnym.
Akcja powieści zaczyna się właśnie na kilka dni przed apertem dziesiętników. Po nim dzieją się różne nietypowe dla świata matemowego rzeczy, w których uczestniczy także nasz bohater.
Powieść napisana jest rewelacyjnie. Stephenson ma wielki dar. Czytając go, delektuje się każdym zdaniem.
Autor ten nie dla wszystkich jest jednak łatwy w odbiorze. W "Peanatemie" wykazał się umiejętnościami słowotwórczymi Bo nieznanych słów jest tam od groma. Przykładem jest choćby sam tytuł. Jest to piekne połączenie słowa "pean" ze słowem "anatema". Bardzo do gustu przypadło mi też inne słowo - "pyerd" Po prostu genialne w swojej prostocie, a do tego fajnie używane przez Stephensona.
Powieść nie należy też do najłatwiejszych z powodu treści, a nie tylko ze względu na język. Bardzo liczne są dialogi filozoficzne między postaciami albo też o tematyce fizycznej. Trzeba się wtedy bardzo skupić, aby zrozumieć do czego zmierza cała rozmowa Nie brakuje też jednak w tych rozmowach wątków humorystycznych. Najbardziej w pamięci zapadł mi dialog o tym, co znaczy martwic się i czemu nasz główny bohater nie martwi się np. różowym smokiem pierdzącym gazem paraliżującym
Najlepszą częścią powieści był według mnie początek - kiedy Erasmus przebywał w matemie. Miało to swój klimat. Bardzo fajnie poznawało się zwyczaje panujące w tym miejscu oraz czytało się dialogi pomiedzy bohaterami.
Dalsza część jednak też jest świetna - jest w niej więcej akcji. Podobało mi się to, że w rozmowach miedzy bohaterami było dużo niedopowiedzeń. Że bardzo często inni nie zdradzali wszystkiego głównemu bohaterowi. Razem z nim trzeba było składać elementy układanki, by w końcu doznać olśnienia.
Zakończenie Stephensonowi też wyszło bardzo dobre. Wszystkie wątki ładnie pozamykał. Końcowe akcje były po prostu kosmiczne Mimo braku jakichś filozoficznych dialogów, uważam, że była to najtrudniejsza do poukładania sobie w głowie część powieści.
Dla mnie jest to najlepsza książka, którą przeczytałem w 2009 roku.
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
Operacja: Dzień Wskrzeszenia Pilipiuka
Uciekinier Kinga
Nowele Sienkiewicza
To tyle, jak tylko się zarejestruję w jakiejś bibliotece, zabieram się za Paragraf 22
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
Kraviec napisał/a: | To tyle, jak tylko się zarejestruję w jakiejś bibliotece, zabieram się za Paragraf 22 |
Zabierałem się 2 razy, kończyłem w oby przypadkach w okolicach połowy. Jakaś nagła zmiana stylu, albo po prostu byłem za młody Nie zmienia to faktu, że książka jest rewelacyjna i warta polecenia.
Świetną powieścią jest też dzieło Fredericka Forsytha "Psy Wojny"
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
Gunter Grass - Trylogia Gdańska (Blaszany Bębenek, Kot i Mysz, Psie Lata)
Idealne odwzorowany Gdańsk w pierwszej połowie XIX wieku, groteska, absurd i genialny humor słowny. Stylem Grass przypomina Gombrowicza. Ciężko się czyta jego powieści przy pierwszej książce, ale można to polubić.
Grass za Blaszany Bębenek dostał nobla, świetna książka.
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
-
-
-
d41d8cd98f00b204e9800998ecf8427e
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group. Then, after many years modified again, this time by Piotrek © 2014 Strona wygenerowana w 39,9ms. Zapytań do SQL: 15
|